25 października 2020

"Musisz mi uwierzyć" Minka Kent

 154/2020

Wiem, że każdy thriller reklamowany jest tym samym hasłem: czyli zaskakującym zakończeniem. Nie zawsze to się udaje, ale mimo to czytam wiele książek z tego gatunku. Dzisiaj opiszę pokrótce swoje odczucia po przeczytaniu najnowszej książki Minki Kent. 




"Zabawne. Ludzie spodziewali się, że po rozwodzie cię znienawidzę. Myśleli, że jestem rozgoryczona. Mówili, że mam pełne prawo być na ciebie wściekła, przeklinać swoje imię i wszystko dookoła. Trzeba jednak czegoś znacznie więcej niż świstka papieru i pozbawionego obrączki palca, żeby m przestała kochać mężczyznę, który uczynił ostatnie dwadzieścia lat mojego życia możliwie najlepszymi, a wręcz - przerażająco idealnymi."

Rozwód. To zawsze jakiś rodzaj niepowodzenia, a często bólu, przynajmniej z jednej strony. Dove po rozwodzie wygląda na zgorzkniałą i zawziętą, tym bardziej że jej eks dalej mieszka w ich domu, wraz z jej byłą instruktorką jogi i jej psem. Dove każdego dnia przejeżdża obok nich po to by zajrzeć w ich okna, to jej taki rytuał. Po rozwodzie kobieta została z niczym i nie ułożyła sobie życia na nowo. 

Pewnego dnia ciało jej byłego męża zostaje znalezione w brzozowym zagajniku przed mieszkaniem Dove, na dodatek w dniu kiedy obchodziliby piątą rocznicę ślubu. Nic w tym dziwnego, że kobietę od razu wzięto na przesłuchanie, a śledczy bez wyroku już uznali ją za winną i szukają na nią tylko dowodów. Dove przysięga, ze tego nie zrobiła, niemniej pojawia się coraz więcej dowodów, które ją obciążają, a kobieta wskutek stresu zaczyna kwestionować swoją pamięć i poczytalność....

Fabuła poprowadzona jest dwutorowo: z perspektywy Dove oraz obecnej parterki jej eks meża - Kirstem. Tak pisane książki mają to do siebie, że czyta sie to rewelacyjnie, a czytelnik czuje się jakby sam rozwiązywał zagadkę. 

Fabuły książek tej autorki zawsze rozwijają się bardzo powoli. Z każdym rozdziałem pojawiało się więcej niewiadomych, różnych motywów, podejrzeń... autorka umiejętnie bawiła się z czytelnikiem wprowadzając go na manowce. W miarę czytania podejrzewanych o morderstwo przybywało. Mamy tutaj różne emocje: od miłości po obsesję, tajemnice rodzinne, a w końcu nienawiść. Dużo w niej powieści obyczajowej, wiec czyta się to przyjemnie. Podoba mi się, że autorka na końcu zostawia pytania dotyczące fabuły - to świetny pomysł na omawianie książki np. na dyskusyjnych klubach. 

Autorka po raz kolejny mnie nie zawiodła swoją fabułą i uknutą intrygą, mimo iż tej książki nie zaliczyłabym do tych tzw. mocnych. Niemniej sprawdzi się ona jako idealna książka, dla tych czytelników, którzy chcą sprawdzić jak czyta się im ten gatunek literacki. To dobra lektura na jeden wieczór, niemniej polecam! Może nie zostanie w mojej głowie na dłużej, ale czas spędzony z tą powieścią uważam za udany i nawet relaksujący. Wiem, że następną książkę autorki też przeczytam. 

Dziękuję Wydawnictwu Filia za egzemplarz książki do recenzji. 


Wydawnictwo: Filia 

Rok wydania: 2020

Ilość stron: 334

Moja ocena: 7/10

3 komentarze:

  1. I właśnie chodzi o taki relaksujący czas przy książce:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Minkę Kent odkryłam dopiero niedawno, już się cieszę widząc nowy tytuł!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.