08 lutego 2020

"Motyl i skrzypce" Kristy Cambron - recenzja przedpremierowa

15/2020

Nieważne ile bym przeczytała książek powiązanych z Auschwitz - ciągle mi mało. Książka "Motyl i skrzypce" przyciągała mnie swoją okładką od momentu jak zobaczyłam jej zapowiedź. Jeśli lubicie książki o takiej tematyce zapraszam na mój nowy wpis. 

Premiera książki 12.02.2020




KIEDY NAJBLIŻSZA OSOBA SKAZUJE CIĘ NA  ŚMIERĆ W AUSCHWITZ.

Austriaczka Adele von Bron jest córką wysokiego dygnitarza Trzeciej Rzeszy, jest utalentowaną skrzypaczką, która występuje na wielkich scenach. Dziewczyna zakochuje się we Vladimirze, synu  kupca, który pomaga wywozić austriackich Żydów z miasta. Adela jak się o tym dowiaduje bardzo chce pomagać ukochanemu, mimo iż wie, że jeśli zostanie złapana to czeka ją pewna śmierć. Poza tym jej rodzice zabraniają jej się spotykać z tym mężczyzną, mają swój plan na jej życie. 

"Żałowała, że ich świat nie wygląda inaczej, że nie może odgarniać mu włosów z czoła, gdy ma na to ochotę, Ale czy istniał świat, w którym rodzina postawiona równie wysoko, jak jej, oddałaby rękę córki kupieckiemu synowi, nawet gdyby był on geniuszem muzycznym? Nawet gdyby bardzo jej samej na tym zależało? Ich związek musiał pozostać tajemnicą."

Niestety w wyniku pewnych zdarzeń prawda wychodzi na jaw i jej własny ojciec skazuje córkę na pobyt w Auschwitz. Tak dobrze czytacie, ojciec wysyła swoje dziecko na reedukację do obozu koncentracyjnego. Jesteśmy z Adelą od samego początku przekroczenia granicy obozu i możemy poczuć razem z nią ten szok, gdzie tak naprawdę się znajduje. Kobieta zostaje przydzielona do kobiecej orkiestry, która przygrywa osobom przyjeżdżającym do obozu. Brzmi strasznie, ale jest to szansą dla muzyków, żeby przeżyć. Adela walczy o przeżycie za pomocą skrzypiec i muzyki oraz miłości w sercu do Vladimira. 


"Odbierają nam nazwiska i odbierają tożsamość. Potem zastępują je numerem. Odbierają nam radość i zamieniają ją w coś nikczemnego."

Książka napisana jest w dwóch płaszczyznach, tak jak lubię najbardziej. Przenosimy się do Nowego Jorku na Manhattan, gdzie poznajemy losy właścicielki galerii Sery James. Kobieta bardzo mocno angażuje się w znalezienie pewnego obrazu, który zobaczyła jak była dzieckiem.

"Od momentu gdy Sera ujrzała w wieku ośmiu lat to dzieło sztuki, jego nieziemska uroda nie dawała jej o sobie zapomnieć. Trzy czwarte sylwetki młodej, najwyżej dwudziestoletniej kobiety o nieskazitelnej, promiennej cerze i świdrujących, niemal zwierzęcych, błękitnych oczach. Miękkość jej warg, smutek jej rysów... surowy chłód ogolonej głowy, ukazujący młodą piękność pozbawioną korony i splendoru... wytatuowane cyfry, krzyczące z lewego przedramienia tulącego skrzypce."

Sera poznaje Williama Hanovera, którego dziadek może być kluczem do rozwiązania zagadki. Obojgu zależy na znalezieniu oryginału obrazu, każdemu z innych pobudek.



Autorce udało się bardzo sprawnie połączyć ze sobą teraźniejszość i przeszłość, wszystko łączy ze sobą portret Adeli. Choć wiemy, że to fikcja literacka, wiadomo że większość życia obozowego tak właśnie wyglądała. Były momenty podczas czytania kiedy łzy same pojawiały mi się w oczach. Książka mimo tematyki obozowej czyta się szybko, czytelnik chce wiedzieć jak potoczyły się losy bohaterów. Muszę powiedzieć, że historia Adela trafiła do mojego serca...przez muzykę i miłość. Autorka opisała prawdziwą miłość dwojga ludzi, miłość, jakiej nie zabił obóz, wojna, ani rozłąka. Książka nie ma brutalnych opisów, tego się nie obawiajcie, bardziej skupia się na tym, że to Bóg pomaga ludziom przetrwać to piekło. Takiej książki obozowej jeszcze nie czytałam, jest inna niż to co do tej pory mogliśmy znaleźć na rynku wydawniczym. Historia II Wojny Światowej ukazana została w inny sposób, nigdy do tej pory nie zastanawiałam się nad Niemcami, którzy nie zgadzali się z polityką nazistowską. Autorka jest osobą bardzo religijną i wiele spraw chce przekazać przez swoją literaturę. W ogóle mi to nie przeszkadzało, historia ukazana w "Motylu i skrzypcach" wywarła na mnie ogromne wrażenie, wzruszyła i wiem, że zapamiętam ją na dłużej. Myślę, że spodoba się fanom powieści obyczajowych, historycznych i obozowych. 

A skąd się wziął taki tytuł? Skrzypce wiadomo, a motyl... niech to będzie słodką tajemnicą. Przeczytajcie tą książkę, bo naprawdę warto. 


Dziękuję portalowi Lubimy Czytać i wydawnictwu znak za egzemplarz książki do recenzji.



Wydawnictwo: Znak
Przekład: Marcin Sieduszewski
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 384
Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.