31 października 2019

"Bądź moim światłem" Agata Przybyłek

159/2019

Z pakietu książek świątecznych od Czwartej Strony wybrałam jako pierwszą książkę Agaty Przybyłek. To był mój strzał w dziesiątkę. Nie czekajcie z lekturą tej książki do Świąt! Nie warto :) a dlaczego wyjaśnię w poście. Zapraszam!




W książce występuje awaria prądu, a u mnie była awaria internetu (dlatego recenzja dopiero jest dzisiaj). Takie sytuacje pokazują jak jesteśmy uzależnieni od nowoczesności, sprzętów, sama czułam poddenerwowanie jak nic mi nie działało. 

W takiej sytuacji poznajemy główną bohaterkę Magdę, która w zimny listopadowy wieczór wraca do domu z zakupami. W takiej sytuacji każdy z nas marzy tylko o przekroczeniu progu własnego mieszkania. Los jednak chciał inaczej - Magdzie rozładował się telefon, w tym samym momencie tramwaj stanął i pogrążył się w ciemności, tak jak i miasto dookoła. Awaria - wiadomo że duża, nie wiadomo - kiedy naprawią. Magdę czeka samotna podróż z tobołami bez latarki... 

"Nie lubiła sama poruszać się wieczorami po mieście. Zwłaszcza późną jesienią i zimą. [...] Nie czuła się bezpiecznie. Była drobną kobietą, nie uprawiała żadnego sportu poza okazjonalnym poćwiczeniem aerobiku przed własnym laptopem..."


Własnie wtedy poznaje Michała, który ofiarowuje jej pomoc w dojściu do bloku. Tajemniczy nieznajomy okazuje się bardzo sympatycznym sąsiadem i ten jesienny spacer zaważy na całym ich życiu.... Nic nie jest jednak proste i łatwe, bo Magda ma swoją tajemnicę, którą nie dzieli się z nieznajomym mężczyzną. 


Czytałam z wypiekami na twarzy, książka jest tak kobieca, subtelna - nie lubię romansów, naprawdę nie znoszę, ale takie obyczajówki jak ta, mogłabym czytać codziennie.... Autorka zrobiła niezły misz-masz z moimi emocjami... Mimo naprawdę ogromnej ilości przeczytanych książek wiem, że TĘ zapamiętam na długo.... "Bądź moim światłem" to najbardziej dojrzała książka autorki, o wyborze najtrudniejszym ze wszystkich... Dziękuję autorce za tak piękną książkę, oby nikt z nas nie musiał stawać przed takim wyborem... Książka jest idealna na jakiś klub książki, tematów do dyskusji widzę tutaj całkiem sporo. 

"Ale tak to już jest z tymi zwykłymi rzeczami. Człowiek nie przywiązuje do nich zbyt dużej wagi, bo są proste, oczywiste i takie zwyczajne. Dopiero gdy ich zabraknie, uświadamia sobie, że tak naprawdę były ważne i potrzebne. A zginęły w codziennym zabieganiu."


Fabuła książki "zahacza" o Święta Bożego Narodzenia, ale one toczą się mocno w tle. Na pierwszym planie mamy zupełnie inny obraz i dlatego uważam, że nie warto z tą książką czekać aż do grudnia.
Jeśli ktoś szukał magii świąt - to tego jest bardzo mało, ale mi osobiście w ogóle to nie przeszkadzało... Bo Święta to nie zawsze pachnąca choinka, pierniczki i radość wszystkich dookoła.... 

Jak dla mnie jest to najlepsza książka autorki, jaką czytałam. Jeśli autorka będzie się tak rozwijać z każdym kolejnym dziełem to muszę dla niej zaplanować oddzielną półkę w biblioteczce (jak już się jej doczekam). Z jednej strony lekkie pióro, a z drugiej ogromne emocje. Do końca nie rozgryzłam autorki i byłam bardzo ciekawa jak skończy się fabuła - zaskoczenie było. Jestem ciekawa waszych odczuć po przeczytaniu tej książki. Naprawdę gorąco polecam! 



Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję bardzo Wydawnictwu Czwarta Strona. 

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 368
Moja ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. I ja lubię tę autorkę. Poza tym kocham książki świąteczne. Recenzja super. Oczywiście, powieść jest na mojej liście marzeń i zakupów.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.