07 kwietnia 2020

"Serce z kamienia" Katarzyna Misiołek

53/2020

Kilka dni temu w moich mediach społecznościowych pisałam o tym, że przeczytałam książkę, która dostaje ode mnie max punktów. Chodziło mi o najnowszą książkę Katarzyny Misiołek. Ta historia całkowicie mnie przeczołgała, zmusiła do wspomnień... Historia dla każdej matki obecnej i przyszłej. Zapraszam na moją recenzję.



W świadomości społeczeństwa wciąż istnieje przekonanie, że kobieta dowiadując się, że będzie matką (szczególnie ta, która ma męża, dom itd) to na pewno jest bardzo szczęśliwa. A bycie matką to jedna z najważniejszych naszych ról w tym życiu. Ale czy to jest prawda? Autorka napisała książkę, która obala mity i jest aż do bólu życiowa.  

Weronikę poznajemy w chwili, kiedy ma rozmowę z psychiatrą. Kobieta widać, że nie czuje się dobrze i nie jest zadowolona z faktu, że leczy się u takiego specjalisty. Wiemy, że coś się stało z nią i jej małym synkiem. Żeby poznać prawdę cofamy się o rok w czasie. 

Rok wcześniej

Znana blogerka, rozpoznawana na ulicy, matka dwóch bliźniaczek, częste sesje zdjęciowe, żona zaradnego męża, piękny dom - tak - to ta sama Weronika. Tak wygląda to z boku, tylko czy jest ona szczęśliwa? Wiadomość o niespodziewanej ciąży jest jak dostanie kulą w głowę, boi się reakcji męża oraz tego jak sobie poradzi z trójką dzieci. Weronika ma już dosyć zajmowania się dziećmi, chciałaby otworzyć własną firmę i czeka z niecierpliwością jak bliźniaczki będą już większe. A tutaj taka informacja....

Mąż wbrew obawom bardzo się ucieszył, szczególnie że miał to być synek. Obiecał bardziej pomagać przy dzieciach, ale to tylko na tym się skończyło. Kompletnie nie rozumie własnej żony, że ona może być zmęczona. Przecież to on pracuje, a ona siedzi w domu, a w ramach rozrywki prowadzi bloga... Według niego żona ma wychowywać dzieci, usługiwać mężowi, podsuwać jedzenie pod nos i zaspokajać jego potrzeby seksualne, kiedy on tego potrzebuje. 

Po narodzinach synka stan Weroniki się pogorszył, nie potrafiła go pokochać...


"Nie kochałam tego dziecka i nie potrafiłam sprawić, żeby było inaczej. Przeszkadzało mi, drażniło, zawadzało jak wbita w stopę drzazga."


Kobieta jest sama z tym tematem, jej rodzice mieszkają daleko, z siostrą jest w konflikcie (też bardzo ciekawy wątek), teściowa to zawsze obca kobieta... Młody ciągle płacze, dziewczynki potrzebują uwagi. Weronika krzyczy o pomoc, tak trochę bezgłośnie, aż w końcu wybucha. A jak? Nie powiem, tego dowiedźcie się sami.

"Nienawidzę mojego życia" myślę, kiedy mąż bierze córkę na ręce i szepce jej coś na ucho. Nienawidzę tego mieszkania i tego klaustrofobicznego poczucia uwięzienia w czterech ścianach, ale przecież nie mam dokąd uciec. Jestem żoną. Jestem matką."


Książkę skończyłam wiele dni temu, ale wciąż we mnie buzują się emocje, myślę, że wrócę do niej za jakiś czas. Autorka pisze takim językiem, że strony obracają się szybko nie wiadomo kiedy.... Książka nie jest łatwa w tematyce, wiele kobiet będzie mogło się zgodzić z bohaterką. Emocje we mnie buzowały na nią, na jej męża... Pamiętajmy depresja to choroba i może dotknąć każdą z nas. Szczególnie po narodzinach dziecka, kiedy świat wymyka się spod kontroli i nie ma się na nic wpływu. Ważne żeby pomóc takiej kobiecie od razu i szukać specjalisty, samo nie przejdzie.

Wczoraj miałam napisać tę recenzję, ale moje dzieci tak mnie doprowadziły do furii, że poszłam spać. Życie na kwarantannie - wiemy jak to jest, tym bardziej jesteśmy wystawione na próbę. Kocham moje dzieci, ale kiedy tak biegam, gotuję, odrabiam lekcje, piorę i nagle słyszę: mamo pobawisz się? To mi normalnie słabo... ze zmęczenia. Marzę tylko o tym, by się położyć na chwilę i zasnąć. 

"Kocham moje dzieci, ale czasami ich nie lubię."


"Serce z kamienia" to historia, w której bardzo się odnalazłam. Nie wstydzę się powiedzieć, że po leżącej ciąży, już w jej trakcie, miałam depresję. A słysząc dookoła: urodzisz, zobaczysz jak będzie fajnie - myślałam, że kogoś uduszę. Bo wcale tak "fajnie" nie było. Takie książki chcę polecać na moim blogu, bo uważam, że nawet jeśli pomoże ona kilku kobietom - to warto było ją napisać. Przede wszystkim takie historie pozwalają nam na siebie spojrzeć dużo łagodniej. Świat nie jest taki piękny jak na zdjęciach na Instagramie. I tak ma być, mamy prawo być złe, zmęczone, mieć dosyć bawienia się w kółko w to samo (jak ja to znam....). Bądźmy dla siebie bardziej wyrozumiałe kobietki!

"Nie masz się czym przejmować. Sama wychowałam czwórkę dzieci, więc świetnie wiem, że czasami człowiekowi puszczają nerwy. Każda matka ma za sobą takie niechlubne momenty."

Jak dla mnie - książka TOP! Chwyta za serce i wyciska łzy z oczu, niezwykle mądra i życiowa. Przeczytajcie, warto! Nawet jeśli nie czytasz książek obyczajowych to może od tej zaczniesz?


Dziękuję Wydawnictwu Książnica za egzemplarz książki do recenzji.

Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 360
Moja ocena: 10/10

2 komentarze:

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.