19 października 2019

"Szóste piętro" Alex Sinclair

155/2019

Rany, co za historia. Momentami dziwna, momentami jak z horroru, a zakończenie takie jakie powinno być w thrillerach! Zapraszam na moją opinię!






"Straciłaś ją z oczu tylko na sekundę..."


Książka przerażała mnie swoim opisem. Od zawsze bałam się wind, zamkniętych pomieszczeń. A jeśli dodać do tego zgubienie małego dziecka w wieżowcu - to niezły scenariusz na thriller. Do tego, żeby czuć strach i obawę wcale nie potrzebuję potworów i dużo krwi (jakoś takich książek nie lubię), wolę takie napięcie, powoli rozciągane do granic.


Miejscem fabuły jest 14-piętrowy wieżowiec w Nowym Jorku, w którym na najwyższym piętrze mieszka były mąż Eriki Rice. Kobieta sama wychowuje ich 4 letnią córeczkę Alice po rozwodzie, ponieważ ma wszystkiego dosyć planuje wyjechać z córką gdzieś poza miasto. Niestety przy ostatniej wizycie córki u bogatego tatusia zostawiła ona tam ulubioną zabawkę. Erika wie, że córka będzie płakać za lalką, dlatego decyduje się bez zapowiedzi odwiedzić byłego męża i odebrać zabaweczkę. 

Córeczka Alice boi się wind, więc przeważnie mimo ilości pięter wszędzie wchodzą schodami. Tego dnia jednak kobietę bardzo boli głowa i mocno się śpieszy żeby tę wizytę mieć już za sobą. 

Wszystko układa się nie tak. Jest problem z portierem. Męża chyba nie ma w apartamencie. Mimo to udaje się kobiecie z córką wsiąść do windy i ruszyć na górę. Winda nagle zatrzymuje się miedzy piętrami przed 6 piętrem, gasną światła, drzwi się uchylają i robi się bardzo niebezpiecznie i mrocznie. Malutka Alice ucieka przez szparę w drzwiach, a w tym momencie winda rusza na dół. Zrozpaczona matka zaczyna poszukiwanie córeczki w wieżowcu.... a ona jakby rozpłynęła się w powietrzu....


"Przed oczami przemykają mi numery pięter. Nogi bolą nawet z wysiłku, któremu od rana nieustannie je poddaję. Nawet w najbardziej zabiegany dzień miałabym szczęście, gdybym przeszła po równym połowę tego, co dzisiaj. A tu jeszcze ganiam schodami wte i wewte. Adrenalina jednak przegania ból kostek spowodowany pokonywaniem kolejnych stopni w balerinach."



Miałam niesamowite poczucie klaustrofobii przez te zamknięte pomieszczenia, bieganie po korytarzach. Czułam się jakbym biegała z główną bohaterką po jakiś labiryntach, z których i tak nie ma wyjścia. Bohaterowie poboczni mega dziwni, tak naprawdę nie wiadomo kto jest kim i o co chodzi w tej całej historii, momentami czułam się jak niespełna rozumu... Książka faktycznie mnie porwała swoją fabułą, tym bardziej że jestem matką, też boję się wind oraz momentu gdyby moje dziecko się zgubiło. Ciekawym zabiegiem literackim są retrospekcje czasowe, gdzie Erika opisuje początki swojego małżeństwa, ciężką ciążę i pierwsze miesiące z córeczką. Jesteśmy też świadkami rozpadu małżeństwa przez pracoholizm Michaela. 

Polecam gorąco!





Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.




Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2019
Przełożył: B. Artosz
Ilość stron: 300
Moja ocena: 8/10

1 komentarz:

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.