16 czerwca 2019

"Kolorowych snów" Monika Sawicka - recenzja przedpremierowa i patronat medialny Matki Książkoholiczki

82/2019

Premiera książki 19 czerwca b.r.

Musiała minąć doba, zanim usiadłam do napisania tych kilku słów na temat tej książki. Tak się składa, że w swoim życiu czytałam wiele książek o takiej tematyce, więc mam porównanie. I muszę napisać to całkiem szczerze, że jest to bardzo smutna, ale jednocześnie piękna i dająca nadzieję książka. To będzie taka pozycja, do której będę sięgała kilka razy po różne fragmenty i cytaty. 

Nie bójcie się tej tematyki, po przeczytaniu takiej książki naprawdę wszystko w naszym życiu staje się prostsze. 

Zapraszam na moją recenzję "Kolorowych snów".






Na pierwszej stronie książki znajdziemy dedykację: "Książkę tę dedykuję pamięci Natalii Szalkiewicz oraz wszystkim Rodzicom, którzy stracili swoje Dzieci." Pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam, kim była Natalia. Autorka zainspirowała się życiem młodej dziewczyny, która przegrała walkę z ostrą białaczką szpikową. 

Natalia do dynamiczna, radosna dwudziestolatka, która w pełni korzysta z życia. Pewnego dnia z powodu złego samopoczucia, po namowie mamy, wybiera się na podstawowe badania krwi. Wyniki zmieniają cały jej poukładany świat, życie jej rodziców, siostry... Możemy być z Natalią w trakcie badań, chemii, pobytu w szpitalu, poznać jej myśli, być z nią przez trzy lata...


"Rak jest jak koparka, która wjeżdża w ciebie i ryje łyżką wszystko, co napotyka na swojej drodze. Nie patrzy, czy coś można ocalić, niszczy dobre i złe. Doszłam do wniosku, że zachowam resztki siebie, i dopóki miałam siłę, dbałam o resztki mojej kobiecości."

Książka napisana jest z perspektywy Natalii, jej rodziny, jej braci (postaci wymyślone), reakcję znajomych o chorobę koleżanki. 

"Czas pokazał, że gdy człowiek choruje, wykruszają się znajomi, przyjaciele nie dźwigają ciężaru choroby, znikają, jakbyśmy dla nich przestali istnieć; zostawiają po sobie ból po rozstaniu i poczucie osamotnienia. Wypaloną ziemię, porzucone, poszarpane serce i potłuczoną duszę."


Bardzo ciekawie autorka opisała życie Natalii w niebie.... A końcówka to prawdziwy wyciskacz łez. Mogę Was tylko zachęcić do sięgnięcia po tę historię, koło takiej historii nie da się przejść obojętnie. Trudno mi było nawet wybrać cytaty do recenzji, bo zaznaczyłam ich tak wiele... Tę książkę można traktować jak drogowskaz, jak korzystać z życia DZISIAJ. Niby o tym wiemy, ale w biegu i w pędzie życia zapominamy o wielu ważnych sprawach, o których ta książka Ci przypomni. 

"Uśmiecham się do siebie dlatego, że się obudziłam."


Biorąc do ręki tę książkę wielu z Was zapewne ją odłoży mówiąc: nie chcę czytać o raku, śmierci i TYCH strasznych tematach. A ja was będę zachęcać jednak do przeczytania. Nie jest to książka tylko o zmaganiach Natalii z rakiem, ale także historia całej jej rodziny. Nie wszystko jest na faktach, autorka wiele osób zmyśliła, ale dzięki temu książka nie jest relacją z walki Natalii ale podchodzi pod zwykłą obyczajówkę. Napisałam "zwykłą"? Bardzo przepraszam! To książka, która zajmie szczególne miejsce w mojej biblioteczce i moim sercu, a ja jestem dumna, że z tyłu jest moje logo. 

Zaczynając czytać wiesz jaki będzie finał tej historii? Niby tak, ale nie do końca. Autorka stworzyła taką jakby baśń o Natalii, która bardzo uderza w najczulsze struny w sercu i w głowie. Po przeczytaniu tej historii (książka była aż mokra od łez) mam wrażenie, że znów postawiłam się do pionu.  Moje "problemy" stały się takie dużo mniejsze... 

"Ludzie. Wiecznie niezadowoleni. Latem, że jest za ciepło. Mogłoby być chłodniej. Zimną, że za zimno, mogłoby być cieplej. Marzą o lecie zimą, latem marzą o zimie. Zwariować można. Wszystko się zmienia, gdy lądujesz z diagnozą i sikasz po siebie."




Kobiety to książka dla nas, narzekających codziennie na coś, bo takie już jesteśmy!!!

"Jęczysz, że to, że owo. Wymyślasz sobie problemy. Jesteś za gruba. Albo za chuda. Masz za małe cycki, albo za duże. Masz płatki tyłek albo dupę jak Eurazja. Czoło za wysokie albo za niskie. Znów: zapraszam na hematologię, chociaż na jeden dzień - hotel all inclusive. Spierdolisz stąd w podskokach i już nigdy nie powiesz, że się chyba zabijesz, bo ci się tips odkleił."


Pani Moniko - dziękuję za każdą moją łzę, za każde wzruszenie przy czytaniu i za to, że podjęła się Pani takiego tematu i poradziła sobie Pani z tym świetnie. 

Za egzemplarz do recenzji i możliwość patronowania dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 320
Moja ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. Lubię się wzruszać, więc książkę jak najbardziej, chętnie przeczytam. Gratuluję patronatu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super patronat. Piękna recenzja. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.