Dziś przychodzę do was z książką niewielką w rozmiarze, ale zawierającą w sobie dużą dawkę emocji. Zapraszam na moją recenzję.
Jak spojrzałam na datę urodzenia autorki to poczułam się jak dinozaur. Skoro już takie młode mamy autorki to ech.... Czuje się już jak starsze pokolenie....
Ale o czym jest książka pod tytułem "Żelbeton"?
Przede wszystkim co to jest żelbeton? Wg dr google to kompozyt strukturalny składający się z betonu wzmocnionego zbrojeniem lub jedynym elementem stalowym zwanym wkładką stalową. A w prostym języku to materiał budowlany, który używano w PRL-u. W takim oto bloku z żelbetonu mieszka wiele rodzin. Czy za brudnymi drzwami do mieszkania spotkać można ludzi szczęśliwych? Co tam naprawdę dzieje się po przekroczeniu progu?
Autorka opisuje rodzinę Andrzeja i Doroty i ich małego synka, nazywanego przez Dorotę Krzysieniekiem. Andrzej jest wiecznie niezadowolonym mężczyzną, któremu przeszkadza dosłownie wszystko. Mieszkanie, blok, płaczące dziecko, żona, brak pieniędzy itd. Niestety zdarza się też w tej rodzinie przemoc. Krzysiek wychowywany w takiej rodzinie ma ciężki start w życiu. Te negatywne emocje, jakie gromadziły się w nim całe dzieciństwo, niestety mają odwzorowanie w przyszłości. Andrzej całe życie uważał swojego syna za nieudacznika, wpaja w niego strach i poczucie winy.
Krzysiek próbuje sobie radzić w życiu, wyprowadza się z domu, zakochuje się ze wzajemnością w Agacie. Problem pojawia się, kiedy jego dziewczyna chce poznać rodziców Krzyśka. A on wie, że to nie będzie łatwa i prosta wizyta. Jaki model rodziny będzie u Krzysia w domu? Czy jest w stanie stworzyć prawdziwy dobry związek skoro wychowywał się w takiej patologii?
Autorka pokazuje brutalną rzeczywistość chłopca, któremu od początku brakuje miłości i zrozumienia. Nic się nie zmienia jak Krzysiek jest już dorosłym mężczyzną. Jego rodzice nigdy się nie zmienili.
Powiem tak. Będą czytelnicy, którzy docenią sens tej książki, ale będą też ludzie którym nie przypadnie ona w ogóle do gustu. Jest mocna, trudna, wyzwalająca emocje, momentami z przekleństwami, czyli dokładnie pasuje do społeczeństwa polskich blokowisk. Jest to książka skłaniająca do myślenia, nie do zapomnienia. Historia ściska za serce, wyzwala emocje, przez co jest taka dobra. Jeśli ktoś lubi poczytać książkę, o której będzie myślał jeszcze długo po przeczytaniu, to polecam. Nie jest to książka lekka, ani optymistyczna, ale czasami warto przeczytać coś skrajnie innego.
Za egzemplarz bardzo dziękuję autorce. Inaczej pewnie bym się nie sięgnęła po tę książka, a szkoda by było.
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 141
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.