Dzisiaj chcę Wam pokazać książkę, przez którą miałam książkowego kaca przez jakieś 2 tygodnie.
Zapraszam na nowy post.
Dziesięcioletnia Sara, pewnej lipcowej nocy 1942 roku, zostaje brutalnie wybudzona ze snu przez obcych ludzi i zabrana z rodzinnego domu. Dziewczynka, która domyślała się, że może zdarzyć się coś złego, postanowiła uratować swojego młodszego braciszka. W tym celu zamknęła go w szafie na klucz, byłam pewna, że wróci po niego jak najszybciej się da i że znowu będą mieszkali razem. Klucz zabrała ze sobą, żeby nikt go nie znalazł i myślała non stop o braciszku. Niestety Sara nie wiedziała, że weźmie udział w największej w czasie wojny obławy na ludność żydowską we Francji. Wraz z rodzicami została wywieziona na stadion Vel d'Hiv, skąd potem zostali wywiezieni do obozu koncentracyjnego.
"Gdy zobaczyła pociąg, ogarnęła ją panika. Nie, nie może wyjechać, musi zostać, musi zostać ze względu na braciszka, obiecała, że wróci i go uratuje."
Powieść napisana jest w dwóch liniach czasowych i z dwóch perspektyw. Z jednej strony jest Sara, która ciągle myśli o powrocie do braciszka, który na pewno boi się być samemu w szafie... Przenosimy się też pięćdziesiąt lat później i wraz z amerykańską dziennikarką Julią poznajemy niechlubną kartę historii Francji.
11 milionów sprzedanych egzemplarzy.
Międzynarodowy bestseller.
Wcale się nie dziwię tym hasłom z okładki, po przeczytaniu tej powieści. Tak jak pisałam wyżej, książka wywołała u mnie książkowego kaca. Historia Sary wryła się tak w moją głowę, że każda inna powieść jaką zaczynała czytać, wydawała mi się bez polotu... Musiałam odczekać i przez prawie 2 tygodnie nie czytałam nic.
"Klucz Sary" to bardzo smutna historia, która spowodowała, że łzy pociekły mi po policzkach, a w gardle stanęła mi gula i to nie jeden raz. Podobały mi się dwa wątki czasowe, każdy z nich dostarczył mi emocji, a historia Sary i Julii sprawiła, że zainteresowałam się tym, co stało się tamtej tragicznej nocy w Paryżu. Wraz z dziennikarką odkrywałam niechlubne karty historii, a najsmutniejsze jest to, że to nie jest fikcja literacka.
Czytając książkę przewijały mi się obrazy przed oczami, tak jakbym oglądała film. W 2010 r. powieść została zekranizowana, ale jeszcze nie czuję się na siłach obejrzeć...
Wpisuję tę książkę na listę ulubionych powieści. Nie umiem o niej zapomnieć. I nie chcę.
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz książki do recenzji.
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Maciej Sulmicki
Data premiery: 08.03.2023
Ilość stron: 350
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.