30 grudnia 2019

"Króliki z Ravensbrück" Anna Ellory - recenzja przedpremierowa

193/2019

Premiera książki 14.01.2020

Książka, którą opisuję jako ostatnią w tym roku, jest wyjątkowa. Prawa do niej sprzedano do 12 krajów! Dotyka bardzo trudnego tematu, historia warta poznania. Zapraszam na moją opinię. 

"Wspominać znaczy przeżywać na nowo. Kto przeżywa coś na nowo, ten wciąż umiera na nowo, tysiąc razy."







"Jeśli palą książki, to niebawem zaczną palić też ludzi."



Fabuła toczy się w Berlinie w roku 1989. Jak wiemy z historii to wyjątkowa data upadku muru między Wschodem i Zachodem. Główna bohaterka Miriam Winter opiekuje się swoim umierającym ojcem, który jest w ciężkim stanie i jego koniec jest już bliski. Miriam bardzo zastanawia jedna rzecz, dlaczego jej tata wciąż powtarza jedno imię: Frieda. Kobieta nie zna nikogo o tym imieniu, a jej babka, żona dziadka, miała inaczej na imię. Pewnego dnia przez przypadek Miriam odkrywa na nadgarstku ojca numer obozowy, co jest dla niej szokiem, bo nie wiedziała o jego pobycie w takim miejscu. Nie wie nawet o który obóz chodzi. 

"Te cyfry, ten numer. Przypominają jej się filmy i zdjęcia oglądane w dzieciństwie, puste twarze, stosy ciał. Nie potrafi wyobrazić sobie ojca w tym morzu ludzkich istnień."



Miriam zaczyna mocno drążyć temat, przegląda nawet rzeczy w pokoju swojej matki. I właśnie tam, w szafie znajduje kobiecy pasiak obozowy, a w nim zaszyte dziesiątki listów pisanych po niemiecku i po francusku. Autorem listów jest tajemnicza Frieda, a adresatem jest ojciec Miriam. Kobieta zaczyna czytać je po kolei i za każdym z nich przeżywa szok. Listy pisane są z obozu dla kobiet w Ravensbrück, a głównie opowiadają o "królikach", czyli więźniarkach na których eksperymentowano pseudomedyczne doświadczenia. 

"Już wkrótce stanę się jedną z nich. Przeistoczę się w żywego trupa. Bez rozkazu strażniczki nie wezmę nic do ust, nie poruszę się, nie zaznam odpoczynku ani snu, jeśli ona nie wyda mi polecenia. Nie myślę już samodzielnie."

Listy są najmocniejszym akcentem tej książki, pisane w pierwszej osobie bardzo oddziaływają na czytelnika. Przede wszystkim Miriam poznaje niesamowitą historią miłosną, o jakiej nie miała pojęcia. Cała ta historia ma bardzo duży wpływ na życie Miriam, która zaczyna się otwierać na innych ludzi, a jej najważniejszym celem jest dowiedzenie się - co takiego stało się z Friedą. Czuje, że jest to winna swojemu ojcu...


"Króliki nie używają głosu. To milczące zwierzęta. Ale potrafią wyć. Z bólu. Takie wycie jest niepodobne do niczego, co w życiu słyszałam."





Główna bohaterka Miriam jest dosyć specyficzna, ma swoje problemy, zaburzenia, nerwice. Podobało mi się, że są rozdziały nie tylko o Miriam, ale też pisane w pierwszej osobie wspomnienia jej ojca Heinricha. Dlatego tak mocno można wczuć się w fabułę, poczuć klimat jeszcze bez obozem i zobaczyć kim tak naprawdę była Frieda.

Książka zbierze dobre opinie, gdyż mimo trudności podejmowanego tematu napisana jest lekko, a jednocześnie przejmująco. Przeczytałam wiele książek na temat obozów, każda jest inna, każda potrzebna. "Króliki z Ravensbrück" oprócz tematyki obozu podejmują także wiele innych tematów, takich jak rozliczenie się z przeszłością, pogodzenie z losem, otwarcie na innych ludzi i zaufanie, które warto zawsze mieć mimo trudności. 

Jestem pewna, że nie zapomnę o tej książce. Uroniłam przy niej kilka łez, bo czytając listy Friedy po prostu inaczej się nie da. 

"Auschwitz było jak złośliwy rak: przeżarło wszystko i zmieniło w jedną gęstą, czarną masę. W otchłań."


Jest to debiut literacki, myślę, że warto mieć na uwadze nazwisko Ellory. Jeszcze o tej autorce będzie głośno.

Za e-book dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.


Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2020
Przekład: Michał Juszkiewicz
Ilość stron: 448
Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.