12 października 2019

"Dziękuję i zapraszam ponownie" Agata Majchrzak

152/2019

Jeśli szukacie książki na jeden wieczór, która czyta się praktycznie sama i jest bardzo życiowa, ale też zabawna to polecam bardzo cieniutką książkę pani Majchrzak!




Po książkę sięgnęłam za namową znajomej książkoholiczki (pozdrawiam Marysię), zaciekawiła mnie jej opowieść o bohaterce, która pracuje w sklepie spożywczym. Urszula, 30-letnia singielka z zasadami ma wiele problemów, jak każdy z nas. Kobieta skończyła studia na kierunku historia sztuki i nie udało jej się znaleźć pracy w zawodzie, choć ciągle o tym marzy. Zatrudniła się jako kasjerka w sklepie, bo przecież żyć z czegoś trzeba. Tytułowe "Dziękuję i zapraszam ponownie" to jest właśnie tekst, który towarzyszy jej codziennie w pracy. Ula, choć nie lubi swojej szefowej Deski, traktuje pracę bardzo poważnie i jest sumienna w tym co robi. Po pracy relaksuje się zajadając słodycze i plotkując ze swoją przyjaciółką Ewą, o ... facetach :)

Ula, mimo braku perspektyw, nie przestaje marzyć o pracy w zawodzie i o wielkiej miłości. Szansa się pojawia i nawet będzie wybór spośród trzech kandydatów. I jak tu wybrać? 



Jeśli lubicie książeczki lekkie, takie na jeden wieczór to ta będzie idealnie. Książka spowodowała kilka razy uśmiech na mojej twarzy, tytułowa bohaterka jest taką swojską dziewczyną z sąsiedztwa.  Jest to książka bez zwrotów akcji, opisuje codzienne życie Uli, tak trochę z przymrożeniem oka. Jedyne co mi na początku przeszkadzało to sposób narracji, tak jakby ktoś śledził Ulę i opowiadał o jej życiu z ukrycia. 

Jednego mogę być pewna - po tej lekturze możemy spojrzeć inaczej na kasjerów, którzy często są traktowani bardzo niesprawiedliwie na co dzień. Zastanowimy się dwa razy, czy odłożyć produkt gdziekolwiek czy jednak tam skąd wzięliśmy. I czy to sprawiedliwe, że w dzisiejszych czasach, ludzie nie mogą znaleźć pracy w zawodzie, tylko pracują w dyskoncie? A najgorsi są klienci i te ich teksty, że trzeba było się uczyć, toby na kasie się nie siedziało... Zaciekawiły mnie też różne tajniki z pracy w dyskoncie. 

"[...] Te zadania ominęły jednak Ulę, bo ta miała odłożyć produkty pozostawione przez klientów. Swoją drogą, jeśli ktoś bierze szynkę i w końcowym procesie zakupów jej nie chce, to czy naprawdę nie mógłby odnieść jej do lodówki? Tym sposobem połowa rzeczy do odniesienia stała się produktami do wyrzucenia, przez co Ula traciła czas, sklep zwiększał raport likwidacji, a kasjerki dostawały mniejszą premię."


Jak dla książka ma jedną podstawową wadę - jest zdecydowanie za krótka. Wiele tematów jest potraktowanych po macoszemu, a szkoda. Relacje Uli z szefową, z klientami - czytało się to świetnie, ale poza tym można było rozbudować wiele innych wątków. Myślę, że książka może się spodobać np. osobom, które czytają rzadko i mało i nie lubią czegoś zbyt ambitnego czy trudnego. Taka historia jak Ulki po prostu czyta się sama. Ale to nie tak, że książka jest zła. Jest to humorystyczna powieść o współczesnej kobiecie, którą warto poznać. Pytanie tylko czy autorka planuje dalszy ciąg?


Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Wydawnictwo: Noave Res
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 206
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.