26 września 2019

"Łzy starej sosny" Grażyna Kamyszek - patronat medialny Matki Książkoholiczki

141/2019

Czasami lubię czytać coś całkiem innego niż wszyscy i dlatego z chęcią zgodziłam się na patronowanie książce nieznanej mi Grażyny Kamyszek. Co wyszło z tej relacji? Zapraszam na mój nowy wpis.






"Płacze sosna sędziwa, stulatka ciągle żywa, żywiczne łzy nadziei między ludzi dzieli, płacz, płacz, sosno poczciwa, płacz, póki jesteś żywa..."


Ten cytat przewija się kilka razy przez całą fabułę i jak się później okazuje te słowa mają ogromne znaczenie. Książka opowiada życie Gizeli, którą poznajemy jako dojrzałą kobietę. Nasza bohaterka nie miała swojego zdania przez całe życie, była wiecznie pod presją despotycznego ojca. Piotr był człowiekiem, który decydował o całym życiu córki, o tym, że ma znać doskonale język niemiecki, czy może mieć przyjaciół itd Według jej ojca wszystkie koleżanki to dziwki, dlatego wolała być sama niż wdać się w dziwne relacje. 

Po jego śmierci musiała zacząć podejmować samodzielne decyzje i w skutek pewnych sytuacji przenosi się do pracy do Niemiec. Podejmuje pracę do pracy w pubie, ale z powodu swojej skrytości i nieufności, nie jest kelnerką, ale sprzątaczką. Poza tym jest jej bardzo ciężko otworzyć się na ludzi, a poza tym jest w wieku dosyć zaawansowanym. 

Czy kobieta dostrzeże co jest ważne w życiu i zacznie żyć tak naprawdę? Jaką tajemnicę skrywają słowa o sośnie, jakie zna z rodzinnego domu? Czy życie Gizeli ma jeszcze szansę być "jakieś"? Kim dla niej okaże się Peter, Trudzia, Jan i inni znajomi z Niemiec? Czy Gizela umie otworzyć się na nowe znajomości, przyjaźń, a może miłość?

"My jesteśmy jak te stare sosny, mimo naszych sześćdziesięciu lat powinniśmy uwierzyć, że wszystko jeszcze przed nami, a nie szykować się do trumny. Żywiczne łzy mają moc na równi z naszym nastawieniem do życia."

Muszę się Wam przyznać, że bałam się tego patronatu, bo to takie "jajko" z niespodzianką. Nie wiadomo co jest w środku, ale na szczęście jest dobrze. Osobiście uważam, że jest to lektura dla wszystkich, starszy człowiek odnajdzie się w towarzystwie bohaterów, a młodzi mogą wiele zrozumieć dzięki tej książce. Życie jest jedno i zawsze trzeba walczyć o siebie, niezależnie od wszystkiego i wszystkich. Strasznie mi było szkoda Gizeli, którą od razu można zakwalifikować do tzw. osób przegranych. Autorka wiele razy mnie zaskoczyła, nawet tym, że akcja częściowo przeniosła się w czasy II Wojny Światowej. Jak już wiele razy pisałam lubię książki napisane w dwóch płaszczyznach czasowych, tutaj dzięki temu zabiegowi można dokładnie zrozimieć zachowanie ojca Gizeli. 

Pani Kamyszek  ma niesamowity dar opisywania sytuacji i zdarzeń, piękne stylistyczne zdania, a nie jakieś krótkie banały. Książkę warto czytać uważnie, żeby wydobyć z niej jak najwięcej. Na pewno można wynieść ogromną lekcję, że życie jest naprawdę tylko jedno i w każdym wieku trzeba walczyć o swoje. Jesteśmy świadkami przeobrażania się Gizeli, co może być dla nas cenną lekcją na dziś. 

"Kobieto, uspokój swoje sumienie. Powiedz sobie, że tamta Gizela umarła. Nie ma jej! Rozumiesz? Nie ma ciebie dawnej, skulonej, niepewnej, ale jest odrodzona! Nie ma już ofiary losu, jaką postrzegało otoczenie ze mną na czele.[..] Przebacz samej sobie, że odnalazłaś drogę do ludzi, do normalnego życia, w którym ty grasz pierwsze skrzypce."


Za możliwość patronowania i egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Białe Pióro.

Wydawnictwo: Białe Pióro
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 322
Moja ocena: 9/10

2 komentarze:

  1. Nie znam twórczości Autorki, ale recenzja wywarła na mnie wrażenie. Przeczytałam i stwierdziłam, że jestem ciekawa, jak bohaterka sobie poradzi. Dziękuję bardzo ❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.