27 lutego 2018

"Na pokuszenie" Thomas Cullinan

23/2018

Książkę dostałam w prezencie na Boże Narodzenie, udało mi się przeczytać ją dopiero teraz, ponieważ była też omawiana na Dyskusyjnym Klubie Książki i stąd odwlekałam jej przeczytanie. Szczerze pisząc spodziewałam się jakiegoś romansu patrząc na tę piękna okładkę i tytuł. A czy to jest faktycznie romans? hehe :) Zapraszam!






Zacznę od tego, że pierwszym moim zdziwieniem był fakt, że książka wydana została pierwszy raz w 1966 r. Nie oglądałam filmu nakręconego na podstawie tej książki, ale podobno jest trochę inna fabuła. Dostałam książkę z filmową okładką, która zachęcała mnie do przeczytania, gdyż lubię powieści osadzone w czasie wojen. Tutaj jednak samej wojny praktycznie nie ma, toczy się ona poza całą fabułą, gdzieś niedaleko słychać strzały i to wszystko.

W czasie wojny secesyjnej na podupadającą pensję dla dziewczyn trafia ranny kapral wojsk McBurney. Zostaje on znaleziony w lesie przez 13-letnią Amelię, która z natury opiekuje się każdym zwierzątkiem, więc tym bardziej przygarnęła rannego człowieka. Na pensji mieszka 5 młodych dziewcząt (Amelia 13 lat, Marie 10 lat, Emily 16 lat, Alice 15 lat, Edwina 17 lat), dwie rezydentki (panna Martha i jej siostra Harriet) i służąca Mattie. To ściśle zamknięte środowisko, nie mające kontaktu ze światem zewnętrznym, każda z młodych dziewcząt została na pensji z jakiegoś powodu, albo braku pieniędzy, albo niemożliwości powrotu do domu. Jak to mówią "każda ma coś za uszami". Kapral jako jedyny mężczyzna świetnie się odnajduje w danej sytuacji. W tym momencie czytelnikowi może się wydawać, że nic go w tej powieści nie zaskoczy. A tu zdziwo! Bo były momenty zaskoczenia. 

Historia jest opowiadana przez kilka narratorek, co sprawia że autor powoli ukazuje niedoskonałości każdej z nich oraz to co się działo w ich sercach i myślach po pojawieniu się mężczyzny w ich obecnym domu. Na początku miałam ogromny mętlik w głowie, myliły mi się nazwiska kto jest kto, aż musiałam je dosłownie spisać na kartkę i to mi pomogło się odnaleźć przynajmniej na początku. 

Od razu mogę napisać, że to nie jest romans. Na pewno taki typowy, na jaki ja się nastawiłam. Zakończenie mimo wszystko zaskakujące w jakiś tam sposób. Osobiście uważam, że książkę warto przeczytać, ale jest momentami mocno przegadana. Skrócenie jej o połowę nic by nie zaszkodziło czytelnikowi, a może by pomogło, bo były momenty kiedy książka mnie nudziła i zostawiałam ją na rzecz innej powieści. 

Na pewno nie ma tam momentów grozy o czym wydawca pisze na okładce. Jak dla mnie to powieść z gatunku obyczajówki.  Myślę, że znajdą się osoby które będą zachwycone powieścią, będą też takie co nie doczytają do końca, albo takie jak ja - podobało się, ale nie zostanie w mej pamięci na długo. 



Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2017
ilość stron: 541
Moja ocena: 6/10

Pozdrawiam, 
K. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.